Rodzinna sesja na jaką zdecydowali się Olga i Konrad miała być sesją w stylu lifestyle, czyli sesją w domowym zaciszu. Po przyjeździe mojej rodzinki do kraju okazało się, że pogoda jest iście bajeczna. Nie mogłam nie zaproponować im sesji w plenerze. Spragniona ciepła, słońca i tego pięknego zapachu kwitnących kwiatów na dworze bez wahania, ale też bez narzucania swojego zdania, podsunęłam propozycję spotkania się w plenerze i wykonania sesji w kwitnącym sadzie jabłoniowym. Mieliśmy to szczęście, że był to ostatni dzwonek na zrobienie sesji w sadzie. Ku mojemu zaskoczenia rodzice małego Oliwierka zgodzili się bez zastanowienia, aby sesja odbyła się na powietrzu, na łonie natury.
Kiedy już nadszedł dzień naszego fotograficznego spotkania, a nie powiem, że nie odbyło się bez przeciwności i kaprysów losu, do ostatniej minuty czekałam na rodzinkę z niecierpliwością. Mimo to, iż dokładna godzina sesji musiała zostać delikatnie przesunięta, udało nam się spotkać kiedy słońce wchodziło fazę złotej godziny. Było bardzo ciepło. Zresztą emocje jakie nam towarzyszyły bardzo nas rozgrzewały. Rodzinka mimo poślizgu czasowego była uradowana, że w końcu do mnie dotarli, a ja podekscytowana tym, że będę fotografować niemowlaka w plenerze. To były prawdziwe emocje!
“Kasia jest niesamowita!
Jeśli chcecie zatrzymać swoją miłość i radość na zdjęciach to dobrze trafiliście.
Dzięki Kasi mamy naszą wymarzoną sesję do której będziemy wracać z największą radością.
Tworzy tak cudowną atmosferę, że poczułam jak byśmy się znały wcześniej.
Zero stresu! Tylko dużo śmiechu!”
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam Olgę i Konrada wiedziałam, że ta sesja będzie udana. Od samego początku uśmiech nie schodził z ich twarzy, mały Oliwier był pogodny przez cały czas trwania sesji. Co mogło przyczynić się do zadowolenia takiego małego dzieciątka?
Czy może to, że Mały był najedzony? A może wyspany? Czy dlatego, że rodzice przez swoje podejście do sytuacji, zadowolenie, uśmiech, nie okazywali negatywnych emocji i stresu?
Z pewnością – miłość jaką go otaczali, ale śmiało mogę powiedzieć, że w tej sytuacji wszystkie wyżej wymienione aspekty przełożyły się na udaną sesją z takim małym dzieciątkiem. Tak rodzą się cudowne kadry, poprzez zaangażowanie obu stron, przez super podejście, a w przypadku tej sesji nawet przez spontaniczność. Wiedzieliśmy, że mamy ograniczony czas. Zresztą, z uwagi na Małego plan sesji był bardzo konkretny. Jednak wszystko, co sobie zaplanowałam udało mi się uwiecznić na fotografiach. To było bardzo udane i miłe spotkanie. Myślę, że rodzinka z którą się widziałam jest równie zadowolona jak ja, a feedback jaki dostałam może być tylko na to dowodem:
Jakie to uczucie kiedy spełniasz czyjeś marzenie?
Cudowne!
Sprawić komuś radość wymarzoną sesją to dla mnie najlepsza motywacja, tym bardziej, że to co robię jest czymś co kocham <3
Co poza tym, może pomóc nam w przebiegu sesji z niemowlakiem? Jak przygotować się do sesji w plenerze z tak małym dzieckiem?
Najważniejsze podczas takiego spotkania jest to, aby dostosować się do dziecka, do jego potrzeby snu, a także pory karmienia.
Przed sesją zawsze mówię Wam – drodzy rodzice, aby dzieci były najedzone i wyspane. To najważniejsze aspekty udanej sesji. Wiadomo, dla takiego malucha musimy zabrać ze sobą takie rzeczy jak pieluszka, chusteczki, ubranie na przebranie itp.
Podczas sesji to ja zatroszczę się o ten bagaż, dlatego że każda chwila jest ważna i każdy moment może być idealny do stworzenia cudownego zdjęcia.
Myślę, że ważną sprawą jest również nasze podejście i to aby nie okazywać przy dziecku zbyt silnych emocji, takich jak stres związany z sesją.
Dlatego przed każdym naszym spotkaniem szczegółowo omawiam z klientami przebieg sesji, tak aby podczas niej czuli się komfortowo.
Tak jak na pogodę nie mam wpływu, tak o resztę postaram zatroszczyć się ja.
zobacz więcej zdjęć z sesji!
